Emisje gazów cieplarnianych biją rekordy: świat obiecuje, ale działa za wolno
Kolejny szczyt klimatyczny, tym razem COP29 w Azerbejdżanie, zainaugurował swoje obrady. Światowi liderzy ponownie spotykają się, by dyskutować nad strategiami walki z globalnym ociepleniem. Jednak rzeczywistość rzuca cień na te rozmowy: emisje gazów cieplarnianych osiągnęły bowiem rekordowe poziomy. Jak wynika z raportu Global Carbon Budget 2024, w bieżącym roku emisje dwutlenku węgla wzrosły o 0,8%, osiągając 41,6 miliarda ton – to kolejny krok w stronę niestabilnego klimatu.
Między słowami a działaniami
Antonio Guterres, sekretarz generalny ONZ, otwierając szczyt, określił 2024 rok mianem „klasy mistrzowskiej w niszczeniu klimatu”. Paradoksalnie, gospodarzem tegorocznego spotkania jest Azerbejdżan, kraj, którego gospodarka opiera się na eksporcie paliw kopalnych. W tle ambitnych obietnic, rzeczywistość pokazuje, że globalne emisje, zamiast spadać, utrzymują się na niebezpiecznie wysokim poziomie.
Najwięksi emitenci, jak Chiny, zwiększyli swoje emisje o 0,2%, podczas gdy USA i Unia Europejska odnotowały spadki (odpowiednio o 0,6% i 3,8%). Tempo redukcji pozostaje jednak zbyt wolne, a dynamicznie rozwijający się transport międzynarodowy, w tym lotnictwo, dokłada swoją cegiełkę do problemu.
Rekordowe ocieplenie – co dalej?
Według europejskiego programu Copernicus, rok 2024 ma być najgorętszym w historii pomiarów, co może prowadzić do przekroczenia symbolicznego progu 1,5°C ocieplenia względem epoki przedindustrialnej. Choć mowa tu o jednorocznym wyniku, a nie wieloletniej średniej, naukowcy ostrzegają, że przekroczenie tego poziomu w skali globalnej to tylko kwestia czasu.
Dr Aleksandra Kardaś z Fundacji Edukacji Klimatycznej zwraca uwagę, że już niemal wyczerpaliśmy czas, który mieliśmy na uniknięcie niebezpiecznego ocieplenia. Jeśli nic się nie zmieni, Ziemia wkrótce przekroczy próg 1,5°C, a do końca stulecia temperatura może wzrosnąć o 3°C, prowadząc do nieodwracalnych zmian klimatycznych.
Czy są powody do nadziei?
Nie wszystko jest stracone. Eksperci zauważają, że tempo wzrostu emisji zaczyna wyhamowywać dzięki globalnym zmianom w systemach energetycznych. Coraz tańsze odnawialne źródła energii i rozwój elektromobilności podważają dominację paliw kopalnych.
Wielka Brytania ogłosiła ambitny cel redukcji emisji o 81% do 2035 roku, a Brazylia prezentuje nowe strategie klimatyczne. Chiny, będące największym emitentem, inwestują rekordowe środki w rozwój odnawialnych źródeł energii, co może przyspieszyć spadek ich emisji w nadchodzących latach.
Lobbing a realne działania
Niestety, skuteczność szczytów klimatycznych jest coraz częściej kwestionowana. Jak zauważa BBC, rosnąca obecność lobbystów branży paliwowej, których na COP29 zarejestrowano aż 1773, podważa sens tych spotkań. Krytycy apelują o reformę procesu negocjacji klimatycznych, wskazując, że obecne podejście nie nadąża za rzeczywistością.
Co możemy zrobić jako społeczeństwo?
Kluczowe jest szybkie odejście od paliw kopalnych na rzecz czystej energii oraz wprowadzenie systemowych zmian, które umożliwią redukcję emisji w skali globalnej. Eksperci zgodnie podkreślają, że transformacja jest możliwa, ale wymaga ambitnych działań, odważnych decyzji politycznych i zaangażowania całego społeczeństwa.
Jeśli chcemy uniknąć powodzi, susz i innych kataklizmów klimatycznych, musimy działać już teraz. Świat nie może sobie pozwolić na dalsze odkładanie decyzji na później.