Masz pytania? Zapraszamy do kontaktu! Contact icon 1 Contact icon 2
strefy-czystego-transportu

Niemcy rezygnują ze stref czystego transportu. Co za tym stoi?

Wielu z nas przyzwyczaiło się już do myśli, że w walce ze smogiem i zanieczyszczeniem powietrza strefy czystego transportu (SCT) są jednym z kluczowych narzędzi. To rozwiązanie, które miało na celu ograniczyć ruch najbardziej emisyjnych pojazdów w centrach miast, stawiano za wzór, szczególnie w krajach Europy Zachodniej. Niemcy, znani z konsekwencji w działaniu i dbałości o środowisko, byli jednym z pionierów tego podejścia. Od 2008 roku wprowadzili aż 58 takich stref.

Dlatego informacja, że u naszych zachodnich sąsiadów zniknęły już 22 strefy, może zaskakiwać. Czyżby coś się nie sprawdziło? Czy niemiecki model zawiódł? A może, paradoksalnie, likwidacja SCT to dowód na ich sukces?

W Polsce temat ten zyskuje na aktualności. Coraz więcej miast rozważa wprowadzenie takich stref, ale równie często słychać głosy krytyczne: że to rozwiązanie uciążliwe, kosztowne i nieskuteczne. Tymczasem przykład Niemiec pokazuje, że warto przyjrzeć się temu zagadnieniu dokładniej… i z dystansem. Czego możemy nauczyć się z ich doświadczeń? Dlaczego tak wiele stref zostało tam zniesionych? I co to oznacza dla przyszłości polityki transportowej w Europie?

Koniec stref czystego transportu, efekt sukcesu?

Od 2008 roku Niemcy wprowadzały strefy czystego transportu jako odpowiedź na unijne wytyczne dotyczące jakości powietrza. Miały one ograniczyć wjazd do centrów miast pojazdom niespełniającym określonych norm emisji. Z czasem takich stref powstało niemal 60. Dziś jednak wiele z nich przeszło już do historii. Tylko w ostatnich dwóch latach zlikwidowano ich aż 20. Oficjalne powody? Znacząca poprawa jakości powietrza i brak przesłanek, by utrzymywać dotychczasowe restrykcje.

Władze lokalne w Niemczech informowały, że w miastach, gdzie zrezygnowano ze stref, stężenia szkodliwych substancji, takich jak tlenki azotu czy pyły zawieszone, od dłuższego czasu pozostają poniżej dopuszczalnych norm. Zmieniła się też struktura parku samochodowego. W niektórych regionach niemal wszystkie pojazdy spełniają wymagane normy emisji, więc utrzymywanie ograniczeń przestało mieć sens.

Nie tylko zakazy przyniosły efekty

Choć same strefy miały znaczący wpływ na redukcję zanieczyszczeń, nie były jedynym czynnikiem poprawy. W miastach takich jak Hanower czy Stuttgart rozwijano transport publiczny, promowano jazdę rowerem, a także wymieniano systemy grzewcze w budynkach. Dzięki takim działaniom, nawet bez SCT, emisje nie powinny znacząco wzrosnąć w przyszłości.

Naukowe dowody nie pozostawiają wątpliwości

Badania niemieckich instytutów i uniwersytetów jednoznacznie pokazują, że w miejscach objętych działaniem stref nastąpił realny spadek poziomu zanieczyszczeń, nie tylko dwutlenku azotu, ale i drobnych pyłów. Zmiany te potwierdziły również dane Federalnej Agencji Ochrony Środowiska. Jednocześnie jednak już kilka lat temu wskazywano, że SCT zaczynają tracić na znaczeniu, głównie dlatego, że większość pojazdów i tak spełniała obowiązujące normy.

Patrząc na decyzje niemieckich władz i wyniki badań, można uznać, że strefy czystego transportu spełniły swoją funkcję. Dzięki nim miasta osiągnęły lepszą jakość powietrza, a mieszkańcy zyskali zdrowsze warunki do życia. Dziś, gdy efekty zostały osiągnięte i utrwalone innymi środkami, SCT przestają być konieczne.

Co to oznacza dla Polski?

Polska dopiero zaczyna drogę, którą Niemcy przeszły przez ostatnie dwie dekady. Czy nasze miasta również będą mogły za jakiś czas zrezygnować ze stref? Wszystko zależy od tego, czy poprawa jakości powietrza będzie efektem trwałych zmian, nie tylko tych związanych z ruchem drogowym, ale i z transformacją całej miejskiej infrastruktury.